W centrum Sztumu stoi niewielki zaniedbany bardzo stary dom. Mieści sie przy nim ogródek którym się nikt nie zajmuje, a jednak ten niepozorny domek jest moim ulubionym. Kiedyś był zamieszkiwany przez bardzo bogatych ludzi, którzy po II wojnie światowej zostali przesiedleni. Po zakończeniu wojny należał do skarbu państwa. Został podzielony na kilka mieszkań.
W jednym z nich zamieszkało małżeństwo z czworgiem dzieci. Po upływie bardzo długiego czasu troje z rodzeństwa przeprowadziło się do domu na poboczach miasta kupionego przez ich rodziców. Jeden z braci został moim ojcem.
Gdy byłam jeszcze małym dzieckiem umarł mój dziadek. Babcia wtedy zaczęła bardzo chorować i mieszkała z jednym z moich wujków.
Sylwestra tego roku umarła, a wujek wyjechał za granice.
***
-Ale tato!
-Nie, wykąp się i jedziemy na obiad do babci i posprzątać.
-Ale ja chce być w domu, ja nie lubię TAM być.
-Przecież uwielbiasz stare domy
-Ta, ale tam mieszkała babcia.
-I tak nie masz nic do gadania.
-No, ok.
Poszłam sie wykąpać, ubrałam sie i byłam gotowa.
Pojechałam z rodzicami do tamtego domku i tata tam został uporządkowywać i wywietrzyć. Ja z mamą poszłyśmy do mojej babci na obiad. Dostałam pierożki z kapustą i grzybkami. Kiedy babcia przygotowała obiad dla rodziców, musiałam przebiec się po tatę, rodzice mieli na obiad krowę. Do teraz nie rozumiem jaki cudem ludzie potrafią to zjeść i patrzą na to jak na jedzenie. Tat wrócił sprzątać,a ja z mamą zostałyśmy u babci poplotkować.
Postanowiłyśmy pomóc tacie w sprzątaniu i wróciłyśmy. Pukałyśmy i dzwoniłyśmy i nikt nie otwierał i nie miałyśmy co z sobą zrobić.
-Czekaj mamo.
-Gdzie idziesz?
-Otworzyć drzwi od środka.
-CO?!
Nie zdarzyłam odpowiedzieć bo już wybiegłam z domu szukając otwartego okna. Znalazłam jedne na pierwszym piętrze, wiec fart. Wskoczyłam przez nie do domu i zeskakując prawie dostała bym zawału. Mój tata w nim był. Właściwie to prawie go nie było bo spał, ale ja byłam zszokowana obecnością żywej istoty w domu do którego sie właśnie "włamałam", otworzyłam mamie drzwi i obudziłam tatę z którego wszyscy mieli bekę.
Mimo tego że się brzydzę brudu to pomagałam rodzicom jak mogłam. Prawie skakałam z radości jak na werandzie znalazłam moją starą akustyczną gitarę (obecnie wole grać na klasycznej) o której zapomniałam istnieniu kilka lat temu.
Tata opowiadał mi jak kiedyś były poukładane meble w tym domu, gdzie on miał pokój itd.
Kiedy sie zmęczyłam usiadłam na oknie w salonie które wychyla sie w stronę ogródka.
-Tato co tam rośnie?
-Chwasty?
-Mi to wygląda na szczypiorek.
-Ta, to posmakuj jak chcesz-powiedział sarkastycznie, nie spodziewał sie mojej reakcji.
Wyszłam z domu i posmakowałam, a tam się roślin nie brzydzę. Rzeczywiście był to szczypiorek, był dużo lepszy od tych ze sklepu, miał taki bardzo wyrazisty smak.
Potem w domu było spięcie i prąd zgasł. Tata szukał po wszystkich bezpiecznikach gdzie korek wypadł i się kłopotał z tym z pół godziny, bo tych skrzynek było pełno w całym domu.
-Martyna przejdź się do pani Iwony zapytać czy ma (taki śrubokręt co sie świeci).
-A po co on/ Wystarczy włożyć palca, jak sie straci przytomnośc to jest prad, jak nie ma to sie nic nie stanie hahahah.
Potem okazało sie że jest JESZCZE jedna skrzynka na zewnątrz.
Teraz coś na temat domu - Ma kręcone drewniane schody, piecyk po środku korytarza i może to głupio zabrzmi, ale jest strasznie pokićkany. Wystraszyłam sie kiedy się przykleiłam do podłogi, a nawet nie wiem jak.
Tata chce odremontować ten cały dom i go kupić, ja ogółem kocham takie domy.
W jednym z nich zamieszkało małżeństwo z czworgiem dzieci. Po upływie bardzo długiego czasu troje z rodzeństwa przeprowadziło się do domu na poboczach miasta kupionego przez ich rodziców. Jeden z braci został moim ojcem.
Gdy byłam jeszcze małym dzieckiem umarł mój dziadek. Babcia wtedy zaczęła bardzo chorować i mieszkała z jednym z moich wujków.
Sylwestra tego roku umarła, a wujek wyjechał za granice.
***
-Ale tato!
-Nie, wykąp się i jedziemy na obiad do babci i posprzątać.
-Ale ja chce być w domu, ja nie lubię TAM być.
-Przecież uwielbiasz stare domy
-Ta, ale tam mieszkała babcia.
-I tak nie masz nic do gadania.
-No, ok.
Poszłam sie wykąpać, ubrałam sie i byłam gotowa.
Pojechałam z rodzicami do tamtego domku i tata tam został uporządkowywać i wywietrzyć. Ja z mamą poszłyśmy do mojej babci na obiad. Dostałam pierożki z kapustą i grzybkami. Kiedy babcia przygotowała obiad dla rodziców, musiałam przebiec się po tatę, rodzice mieli na obiad krowę. Do teraz nie rozumiem jaki cudem ludzie potrafią to zjeść i patrzą na to jak na jedzenie. Tat wrócił sprzątać,a ja z mamą zostałyśmy u babci poplotkować.
Postanowiłyśmy pomóc tacie w sprzątaniu i wróciłyśmy. Pukałyśmy i dzwoniłyśmy i nikt nie otwierał i nie miałyśmy co z sobą zrobić.
-Czekaj mamo.
-Gdzie idziesz?
-Otworzyć drzwi od środka.
-CO?!
Nie zdarzyłam odpowiedzieć bo już wybiegłam z domu szukając otwartego okna. Znalazłam jedne na pierwszym piętrze, wiec fart. Wskoczyłam przez nie do domu i zeskakując prawie dostała bym zawału. Mój tata w nim był. Właściwie to prawie go nie było bo spał, ale ja byłam zszokowana obecnością żywej istoty w domu do którego sie właśnie "włamałam", otworzyłam mamie drzwi i obudziłam tatę z którego wszyscy mieli bekę.
Mimo tego że się brzydzę brudu to pomagałam rodzicom jak mogłam. Prawie skakałam z radości jak na werandzie znalazłam moją starą akustyczną gitarę (obecnie wole grać na klasycznej) o której zapomniałam istnieniu kilka lat temu.
Tata opowiadał mi jak kiedyś były poukładane meble w tym domu, gdzie on miał pokój itd.
Kiedy sie zmęczyłam usiadłam na oknie w salonie które wychyla sie w stronę ogródka.
-Tato co tam rośnie?
-Chwasty?
-Mi to wygląda na szczypiorek.
-Ta, to posmakuj jak chcesz-powiedział sarkastycznie, nie spodziewał sie mojej reakcji.
Wyszłam z domu i posmakowałam, a tam się roślin nie brzydzę. Rzeczywiście był to szczypiorek, był dużo lepszy od tych ze sklepu, miał taki bardzo wyrazisty smak.
Potem w domu było spięcie i prąd zgasł. Tata szukał po wszystkich bezpiecznikach gdzie korek wypadł i się kłopotał z tym z pół godziny, bo tych skrzynek było pełno w całym domu.
-Martyna przejdź się do pani Iwony zapytać czy ma (taki śrubokręt co sie świeci).
-A po co on/ Wystarczy włożyć palca, jak sie straci przytomnośc to jest prad, jak nie ma to sie nic nie stanie hahahah.
Potem okazało sie że jest JESZCZE jedna skrzynka na zewnątrz.
Teraz coś na temat domu - Ma kręcone drewniane schody, piecyk po środku korytarza i może to głupio zabrzmi, ale jest strasznie pokićkany. Wystraszyłam sie kiedy się przykleiłam do podłogi, a nawet nie wiem jak.
Tata chce odremontować ten cały dom i go kupić, ja ogółem kocham takie domy.