O tym jak to dwie loli wyruszyły do stolicy
2:38 PMDopiero co wróciłam z wycieczki szkolnej i stoję sobie pod drzwiami. Jak zwykle nie wzięłam ze sobą kluczy, po jakiejś pół godzinie przyszła pani Ania i otworzyła, po czym zabrała się za robienie obiadku. Chwilkę potem do domu wróciła Tafii i zabrała się za pieczenia muffinek, gdy ja szyłam spódniczkę. Właściwie miałam się za to zabrać już wczoraj, ale nie miałam koronek, a koniecznie chciałam koronkowego potworka, tak więc skończyłam z tym nieciekawym zadaniem na ostatnią chwilę. Samą spódniczkę skończyłabym w pół godziny, ale była ona tak skomplikowana, że zajęła mi kilka godzin. Odjazd miałyśmy o 23.30, a ja nie byłam zupełnie przygotowana i szyłam, do tego moja kochana husqvarna odmówiła mi posłuszeństwa, kiedy już trzy rzeczy potrzebowały wymiany, więc szyłam na starym łuczniku Tafii, pomijając fakt, ze co 10 sekund zrywał mi nitkę.
O 23:30 z Toffi wyjechałyśmy PolskimBusem do Warszawy. Pomimo naszego planu przespania nocy w autokarze i pomimo tego, że na sobie leżałyśmy to nie mogłyśmy przestać gadać xD
Na miejscu byłyśmy o 4:30, wyglądałyśmy jak dwa wygłodzone zombie ^^" Zaszłyśmy na chwilkę do toalety jakoś się ogarnąć, musiałyśmy troszkę przeczekać, aż metro zostanie otwarte.
-Dzień dobry, czy jest Caro?
A z głębi mieszkania nagle dało się usłyszeć krzyk.
-O kurwa!
Prawdę mówiąc nigdy w życiu nie słyszałam tak bardzo przejmującego i ociekającego emocjami wypowiedzenia tych słów, aż mnie zamurowało.
Chwilkę potem Caro wybiegł na klatkę schodową.
-No, a bo wiesz, chciałyśmy Ci wysłać babeczki pocztą, ale uznałyśmy to za zły pomysł, więc pomyślałyśmy, że wręczymy Ci je osobiście.
Caro szybko je wziął i wrzucił do domu, a chwilkę potem wziął plecak i wyszedł z nami. Przeszliśmy się do Mc Donalda w podziemiach i tam się zagadaliśmy dopóki nie było na tyle późno aby otworzyli Złote Tarasy, do których się niedługo potem przeszliśmy. Kupiliśmy sushi i czekoladowe lody. Po południu doszedł do nasz jeszcze Nekosz.
ja i Shishou |
Tafii i Caro |
Tak miło nam się rozmawiało, że nie mogliśmy się od siebie oderwać, niestety około dwudziestej wszyscy musieli się zbierać. Na początku odprowadziliśmy Nekosza, a potem Caro. Jakąś godzinę jeszcze siedziałam z Tafii w złotych tarasach, a potem znów się gubiłyśmy w Warszawie szukając metra. Jakoś je odnalazłyśmy i dotarłyśmy na Młociny skąd zabrałyśmy się PolskimBusem do Gdańska. Ta podróż była straszna ^^" autobus nie był ogrzewany, a na dworze była minusowa temperatura, więc razem z Tafii byłyśmy dwoma zamarźniętymi kostkami lodu q____q kiedy z niego w końcu w Gdańsku wyszłyśmy to doszłam do wniosku, ze na dworze jest cieplej niż w nim. Jakieś pół godziny później mama Tafii zabrała nas do Gdyni, gdzie po chwili usnęłyśmy i tak spałyśmy do piętnastej. Ja chcę jeszcze raz *____* A i wiem jedno, po tej wycieczce mój mózg został zmielony, dosłownie, do teraz nie ogarniam wielu rzeczy, które wcześniej wydawały się dla mnie tak oczywiste.
18 komentarze
Toffik ma cudną sukienkę :33
ReplyDeleteUroczo wyglądacie. ♥
ReplyDeleteZapewne świetnie jest mieć tak bliską osobę z którą można tak mile spędzać czas.
~ in-memory-of-hell.blogspot.com ~
Tylko mieć taką przyjaciółkę :(
ReplyDeleteŚwietnie wyglądacie. Zdecydowanie zazdroszczę lodów czekoladowych. :)
ReplyDeleteMasakra,że wam się chciało tyle jechać xD ale sukienki śliczne ^_^
ReplyDeleteHej świetny blog :) bardzo ciekawe posty, zapraszam do mnie dopiero się rozwijam :)http://travelmakerhyoji.blogspot.com/
ReplyDeletehahaha, ale przygody : ))) sliczny Caro ^^!
ReplyDeleteTeż bym chciała mieć taką słodką niespodziankę :D
ReplyDeleteWyglądacie cudnie *O*
śliczne
ReplyDeletephotoshop...
ReplyDeletebez niego jesteś taka śliczna..
mwahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha :D
Kiedyś dodałem ten blog do zakładek (jakoś przypadkiem trafiłem) żeby kiedyś się z niego pośmiać. Powiem szczerze - nie pomyliłem się. Jakbym wsiadł do tego autokaru to bym się upewnił czy nie trafiłem na kurs do jakiegoś Hogwartu czy innej wyimaginowanej krainy. Ja rozumiem indywidualizm, upodobania, ale robienie z siebie... hmmm... Lalki? To już chyba zahaczanie o głupotę. Tym bardziej że nie stoi za tym jakaś ideologia.
ReplyDeleteBez sensu kompletnie, takie ładne a takie głupie,że sobie nawet w Warszawie nie umieją poradzić. Ciekawe co byście zrobiły w Japonii. Nawet tam uznali by was za totalne niesamodzielne dziwadła. xDD
ReplyDeleteurocze jesteście *_*
ReplyDeleteWow, ja bym się nie odważyła nawet gdybym miała z kim pojechać.
ReplyDeleteNa pewno było fantastycznie ^-^
Słodkie kiecki macie :3
ReplyDeleteJakie wy jesteście prześliczne *_____* Wyglądacie jak z bajki :D
ReplyDeleteSzczerze zazdroszczę wam owej wycieczki do stolicy.
ReplyDeleteNie ma nic wspanialszego od spotkania się z ludźmi z którymi podziela się zainteresowania.
Ojej, chciałabym przeżywać takie przygody ^^ Niestety nie mam z kim :x
ReplyDelete