Środa u Mimi

10:01 AM

 Przebudzona coraz jaśniejszym światłem w moim pokoju powoli zaczynałam wstawać. Jak zwykle ostatnio zaczęłam zgadywać w jakim jestem mieszkaniu zanim otworzyłam oczy. Gdy je otworzyłam ujrzałam jasny, kolorowy pokój z mnóstwem pluszaków, kokardek, hello kitty i innych słodkości, pokój wyglądający jak dla pięciolatki, no czyli jestem u rodziców. Podeszłam do salonu, był tam jeszcze mój tata, nie chciało mu się wychodzić do pracy. Zazdroszczę mu, może wychodzić kiedy chce i wracać kiedy chce. Nie ma to jak być prezesem. Poprosiłam go o pieniądze i zjadłam śniadanie. Tata kupił dla mnie cała siatkę bułek z czego wzięłam tylko jedną, jak ja mam z nimi dobrze.
 Przed 12 musiałam wyjść do miasta, ubrałam na siebie lolici outfit. Idąc miastem cały czas spotykałam się z miłymi opiniami ludzi przechodzących obok Ale mniejsza o to.
 Zapowiadała się bardzo ładna pogoda, słońce świeciło ogrzewając wszystko niesamowicie. Ja sama chociaż nawet nie ubrałam koszuli pod sukienkę czułam się jak w piekarniku. Gdy w końcu przyszłam do krawcowej która ma swój zakład na drugim końcu miasta rozpadało się. A tak poza tym to jeszcze nie uszyła i kazała mi przyjść w poniedziałek.
 -Przepraszam panią...
 -Słucham?
 -Mogę tu zostać dopóki nie przestanie padać deszcz?
 -Jasne, jasne, nic się nie stało.
 I stałam tak jak kołek w dusznym zakładzie krawieckim spoglądając na to jak pada deszcz który bynajmniej nie zamierza prędko przestać. W końcu po pół godzinie stania i czekania, pani podsunęła mi pomysł, że mogę usiąść na stołku, nie nudziłam się, spoglądałam jak krawcowe znakomicie radzą sobie z materiałami które zapewne niedługo zamienią się w coś pięknego.
 -Ty jesteś Martyna prawda? - zapytał sie mnie mężczyzna który również tu przyszedł.
 -Yhym.
 -Czemu tu tak czekasz?
 -Boje się deszczu...
 -Jeśli chcesz mogę cię zawieźć do domu.
 Spojrzałam za okno na deszcz który coraz bardziej przybierał na sile, niesamowicie daleko domu jestem, nie wiem jak późno będę mogła do niego przyjść.
 -No nie wiem... to znaczy... bo...
 -Nie martw się dla mnie to nie kłopot, a poza tym jesteśmy rodziną.
 -Jeśli pan może...
 -Jasne, chodź.
 Zanim doszłam do jego samochodu musiałam przejść pewien dystans, zabawnie to musiało z boku wyglądać, loli idąca przez deszcz którego się boi ciągnąca za sobą miniyorka z kokardką na główce który sam jest zdezorientowany zachowaniem właścicielki. Właściwie szybko mi to zajęło. Było mi bardzo głupio, ale pan był bardzo miły, zapytał się mnie gdzie mieszkam, powiedziałam, że niedaleko gimnazjum. Zawiózł mnie pod mój sam dom chociaż nie mówiłam gdzie jest. Byłam mu niesamowicie wdzięczna.
 Po przyjściu do domu i wysuszeniu się pobiegłam do Marioli. Jak zauważył mnie jeden z kuzynów, jego reakcja na widok mnie w Loli "Mimi wa kawaii desu O__O" lubię go, ale poczułam się jeszcze bardziej głupio chociaż wydawało mi sie to nie możliwe, skromnie odpowiedziałam arigatou i uciekłam do Marioli pokoju. Tam szybko zaakceptowałam komentarze do bloga i sprawdziłam pocztę, potem przeszłyśmy się do mnie i odgrzałyśmy sobie pizze, zjadłyśmy lody, piłyśmy kakao i wygłupiałyśmy się. Musiałyśmy posprzątać mój pokój, nie było to łatwie bo chyba w każdej jego części były porozrzucane materiały, koronki, wstążki i inne rzeczy potrzebne mi do szycia.
 Wieczorem przeszłyśmy się do mnie do mieszkania, po drodze kupiłyśmy jedzenie, a kiedy tam wreszcie dotarłyśmy to tak się zmęczyłyśmy, że na nic nie miałyśmy siły.

 Dziękuje za wszystkie komentarze =3

You Might Also Like

5 komentarze

  1. Ej Mima a ty na stardoll straciłaś konto czy co ? Bo dziwnie odpisujesz w kg

    ReplyDelete
  2. Ile lat ma Mariola ? ; )
    świetna notka ; >

    ReplyDelete
  3. Fajna notka, ale dodaj swoje zdjęcia! :)

    ReplyDelete
  4. fajnie, że masz kogoś w rodzinie, kto też się interesuje tym co ty.

    ReplyDelete
  5. Zastanawia mnie kim był ten mężczyzna. ^_^

    ReplyDelete