-Yay, mamo!
-Hm?
-Idę na górę.
Przyszłam na górę do mojej kuzynki, po czym Mariola zaprosiła mnie do nich (u niej była jeszcze kuzynka Sylwia) na kolejną noc.
Niestety za ciasno było by nam w jej łóżku więc z Sylwią przyniosłyśmy moje łóżko (oprócz metalowej ramy łóżka), materac, 5 poduszek, koc, prześcieradło, cienka kołdra która służy mi jako 3 prześcieradło i kołdrę którą się przykrywam. Co do spania jestem strasznie wymagająca, nawet jak koc pod prześcieradłem ma jakąś fałdę to nie zasnę.
Z rana poszłyśmy na zakupy do Lidla.
-Ej, to co kupić do picia.
-Ja chce lemoniadÄ™.
Stoimy przy stoisku z kartonami z takimi samymi nadrukami i zastanawiamy się które wsiąść Ice tee czy Eistee ponieważ tak były kartony tak podpisane.
-No to ajsti czy eiceti?
-Nie wiem.
Następne piec minut uzgadniamy które wsiąść, a ludzie się na nas gapia jak na idotki.
-Yo, Mariola weź to ajsti (ice tee) i będzie gites.
-Ok.
-Ej, chwilka... odwróć opakowanie...
-Hahahahahah- zaczęłyśmy się razem śmiać na cały sklep.
Z jednej strony było napisane po angielsku, a z drugiej po niemiecku, a my zastanawiałyśmy się które z nich kupić.
Kiedy wracałyśmy ze sklepu i jak wróciłyśmy nabijałyśmy się z tego.
Sylwia zasnęła bardzo wcześnie, ja z Mariolą dopiero o 5 nad ranem, bo bałyśmy się burzy. Spałyśmy na moim materacu i rozmawiałyśmy o wszystkim.
-Mariola, nie zasypiaj jedziemy do Malborka.
-Co?!
-Z rana chce jechać do Malborka.
-Po co ci?
-Bo mnie zÄ…b boli.
-Pojebało cię idź spać.
-Wstawaj napijemy siÄ™ wody...
-Åšpij.
No a jednak zasnęłam, z rana wszyscy mieli bekę z mojego pomysłu.
Południe spędziłam z kuzynostwem w salonie.
-Ej, Martyna w skrzynce są dla ciebie znów listy.
-Ile?
-Trzy.
-Nie dam się nabrać. Chcesz abym poszła sprawdzić, a potem mieć się z czego nabijać.
-Oj idź, nie kłamie.
-Ok.
Kuzyn miał rację, dostałam 3 listy od fanów. Nie długo napisze notkę od kogo dostałem jakie listy, ale nieczęsto ostatnio ma dostęp do neta i nie piszę.
Gdy ciocia wróciła z pracy wysłała nas do sklepu po paprykę. W zadnym nie było. przeszłyśmy po wszystkich sklepach z naszego osiedla, dopiero na różanym znalazłyśmy.
Skorzystałam na chwilkę z laptopa i już całkowicie opuścił mnie humor jaki nabyłam w ciągu całego dnia.
-Co się stało? - Zapytała Sylwia.
-Nic, to znaczy... Przeprosiłam kurwa, chce mieć spokój, chciałam się pogodzić, czemu nie mogę mieć tej zasranej zgody... ale teraz to ona może się dla mnie jebać... nie będę przepraszać więcej kogoś kto chociaż wyszłam z ręką na zgodę, cały czas mnie prowokuje i obraża... Mam dosyć!
-Martyna, wszystko będzie ok.
-Nie będzie. Idę sobie umrzeć... ej odsuń się, nie tam chce odegrać scenę podniosłego umierania no.
-Acha,
-No to zepsułaś nastrój. Teraz musisz umierać ze mną.
*Umieramy*
-AÅ‚a!
-Co?
-Uderzyłam się. hahahah
-Wiesz co?! Już nigdy nie mam zamiaru z tobą umierać.
Wieczorem byłam tak zaspana, że zasnęłam w ciuchach na nie pościelonym łóżku. Obudziłam się przez Marka który chodził po pokoju.
Kiedy zdejmowałam z siebie biżuterię myślałam, że chyba nie skończę tyle tego było.
Mariola potem idąc wyłączyć komputer ustała na gwoździa który z znikąd znalazł się na podłodze.
-AÅ‚a! Ja chyba rodzÄ™~!
-Nie umieraj.
-Nie umieram, przynieÅ› mi coÅ›.
-Ej, no ja sobie, jak umrzesz nie poradzę, no weź... aha... Co mam przynieść?!
-Ręczniki papierowe z kuchni.
-Ok... Nie ma.
-Za mikrofalÄ…!
-Ok, patrze, nie ma.
-Do Å‚azienki po papier!
-Ok, jasne... Ups, przepraszam... Nie ma... - Zastałam Sylwie w łazience i wróciłam do Marioli która w ręce trzymała ręczni papierowe, których wszędzie szukałam.
Przyszła do nas zaskoczona Sylwia. Wytłumaczyłam jej całą kolej rzeczy i ze zdziwieniem dodałam.
-Chociaż krew się leje ona i tak pisze sms'y.
I znów beka.
Nie pamiętam kiedy zasnęłam.
Z rana Sylwia wróciła do swojego domu, a ja z Mariola wyniosłyśmy moje łóżko do mojego pokoju.
Nic ciekawego się dalej nie działo.
-Hm?
-Idę na górę.
Przyszłam na górę do mojej kuzynki, po czym Mariola zaprosiła mnie do nich (u niej była jeszcze kuzynka Sylwia) na kolejną noc.
Niestety za ciasno było by nam w jej łóżku więc z Sylwią przyniosłyśmy moje łóżko (oprócz metalowej ramy łóżka), materac, 5 poduszek, koc, prześcieradło, cienka kołdra która służy mi jako 3 prześcieradło i kołdrę którą się przykrywam. Co do spania jestem strasznie wymagająca, nawet jak koc pod prześcieradłem ma jakąś fałdę to nie zasnę.
Z rana poszłyśmy na zakupy do Lidla.
-Ej, to co kupić do picia.
-Ja chce lemoniadÄ™.
Stoimy przy stoisku z kartonami z takimi samymi nadrukami i zastanawiamy się które wsiąść Ice tee czy Eistee ponieważ tak były kartony tak podpisane.
-No to ajsti czy eiceti?
-Nie wiem.
Następne piec minut uzgadniamy które wsiąść, a ludzie się na nas gapia jak na idotki.
-Yo, Mariola weź to ajsti (ice tee) i będzie gites.
-Ok.
-Ej, chwilka... odwróć opakowanie...
-Hahahahahah- zaczęłyśmy się razem śmiać na cały sklep.
Z jednej strony było napisane po angielsku, a z drugiej po niemiecku, a my zastanawiałyśmy się które z nich kupić.
Kiedy wracałyśmy ze sklepu i jak wróciłyśmy nabijałyśmy się z tego.
Sylwia zasnęła bardzo wcześnie, ja z Mariolą dopiero o 5 nad ranem, bo bałyśmy się burzy. Spałyśmy na moim materacu i rozmawiałyśmy o wszystkim.
-Mariola, nie zasypiaj jedziemy do Malborka.
-Co?!
-Z rana chce jechać do Malborka.
-Po co ci?
-Bo mnie zÄ…b boli.
-Pojebało cię idź spać.
-Wstawaj napijemy siÄ™ wody...
-Åšpij.
No a jednak zasnęłam, z rana wszyscy mieli bekę z mojego pomysłu.
Południe spędziłam z kuzynostwem w salonie.
-Ej, Martyna w skrzynce są dla ciebie znów listy.
-Ile?
-Trzy.
-Nie dam się nabrać. Chcesz abym poszła sprawdzić, a potem mieć się z czego nabijać.
-Oj idź, nie kłamie.
-Ok.
Kuzyn miał rację, dostałam 3 listy od fanów. Nie długo napisze notkę od kogo dostałem jakie listy, ale nieczęsto ostatnio ma dostęp do neta i nie piszę.
Gdy ciocia wróciła z pracy wysłała nas do sklepu po paprykę. W zadnym nie było. przeszłyśmy po wszystkich sklepach z naszego osiedla, dopiero na różanym znalazłyśmy.
Skorzystałam na chwilkę z laptopa i już całkowicie opuścił mnie humor jaki nabyłam w ciągu całego dnia.
-Co się stało? - Zapytała Sylwia.
-Nic, to znaczy... Przeprosiłam kurwa, chce mieć spokój, chciałam się pogodzić, czemu nie mogę mieć tej zasranej zgody... ale teraz to ona może się dla mnie jebać... nie będę przepraszać więcej kogoś kto chociaż wyszłam z ręką na zgodę, cały czas mnie prowokuje i obraża... Mam dosyć!
-Martyna, wszystko będzie ok.
-Nie będzie. Idę sobie umrzeć... ej odsuń się, nie tam chce odegrać scenę podniosłego umierania no.
-Acha,
-No to zepsułaś nastrój. Teraz musisz umierać ze mną.
*Umieramy*
-AÅ‚a!
-Co?
-Uderzyłam się. hahahah
-Wiesz co?! Już nigdy nie mam zamiaru z tobą umierać.
Wieczorem byłam tak zaspana, że zasnęłam w ciuchach na nie pościelonym łóżku. Obudziłam się przez Marka który chodził po pokoju.
Kiedy zdejmowałam z siebie biżuterię myślałam, że chyba nie skończę tyle tego było.
Mariola potem idąc wyłączyć komputer ustała na gwoździa który z znikąd znalazł się na podłodze.
-AÅ‚a! Ja chyba rodzÄ™~!
-Nie umieraj.
-Nie umieram, przynieÅ› mi coÅ›.
-Ej, no ja sobie, jak umrzesz nie poradzę, no weź... aha... Co mam przynieść?!
-Ręczniki papierowe z kuchni.
-Ok... Nie ma.
-Za mikrofalÄ…!
-Ok, patrze, nie ma.
-Do Å‚azienki po papier!
-Ok, jasne... Ups, przepraszam... Nie ma... - Zastałam Sylwie w łazience i wróciłam do Marioli która w ręce trzymała ręczni papierowe, których wszędzie szukałam.
Przyszła do nas zaskoczona Sylwia. Wytłumaczyłam jej całą kolej rzeczy i ze zdziwieniem dodałam.
-Chociaż krew się leje ona i tak pisze sms'y.
I znów beka.
Nie pamiętam kiedy zasnęłam.
Z rana Sylwia wróciła do swojego domu, a ja z Mariola wyniosłyśmy moje łóżko do mojego pokoju.
Nic ciekawego się dalej nie działo.
Stare na mieście, z zaskoczenia, nie mam co dodawać. |