I think...
6:25 PMPodobno jestem niesamowicie szczęśliwa, no jakbym mogła nie być. Mam wszystko, kochająca rodzine, dach nad głową, mam co ugotować, mam spokój i przyjaciół. Codziennie wstaję z uśmiechem na ustach. Myślę, że nie zasługuję na to wszystko. Od kiedy pamiętam, nigdy nie byłam tak bardzo szczęśliwa. Nareszcie mogę powiedzieć, że nie mam żadnych kłopotów. Chociaż, czy aby napewno? Czy po prostu nie chcę dopuścić do siebie myśl, że zapłaciłam za to najdroższymi dla siebie wartościami. Kiedy cały tydzień, jest dla mnie tylko kilkoma dniami, które poświęcam, aby w piątek w końcu zobaczyć się z rodzicami, żeby tłuc się cztery godziny w podróży by zobaczyć ich uśmiechy, poczuć ich zapach, przyglądać się jak rosną małe szczeniaczki. Właściwie to dla tego życia zrezygnowałam z wygody, z obiadu, którym nie musiałam się codzień martwić, z posprzatanego przez moją mamę domu, z kolacji w restauracji czy kupowania sobie wszystkiego co mi się podobało. A jednak, pomimo wszystko dziękuję Bogu za to jak wygląda moje życie, doceniam każdy mały szczególik dziesięciokrotnie bardziej. Jest trudniejsze, ale jednocześnie jest tym co ja nazywam szczęściem.
3 komentarze
ReplyDeletejesteś szczęśliwa, bo poświęciłaś coś.
dziękuję, że piszesz tego bloga, nawet twoje wpisy sprzed kilku lat pomagały mi przejść jakoś przez trudniejsze chwile, zawsze myślałam , że skoro ty wytrzymałaś to jak traktowano Cię w szkole, też dam radę. dziękuję Ci z całego serduszka, tak bardzo jak tylko mogę.
Ważne,że cieszyć się z tego co się ma i doceniać życie, bo zawsze mogło być gorzej :)
ReplyDeleteLubię twoje przemyślenia :)
ReplyDelete